1 sierpnia, dokładnie o godzinie 17.00, w całej Polsce zawyją syreny alarmowe. To symboliczny moment upamiętnienia godziny „W”, chwili, w której wybuchło Powstanie Warszawskie. Wśród tych, którzy latem 1944 roku chwycili za broń w okupowanej Warszawie, były osoby związane ze Śląskiem Cieszyńskim, mieszkańcy Pogórza, Skoczowa, Wisły, Marklowic, czy Górek Wielkich.
Powstańcze barykady
Z Wisły pochodził major Adolf Pilch, cichociemny, dowódca pułku „Palmiry–Młociny”, jeden z najskuteczniejszych dowódców partyzanckich Armii Krajowej. Ze Skoczowa – kapitan Ludwik Waliczek, którego losy splotły się z dramatem walczącej Warszawy. Z Marklowic wywodził się podpułkownik Bernard Adamecki – żołnierz wojny o Zaolzie, związany z Armią Modlin wrześniowy obrońca Warszawy, oficer AK, organizator struktur lotniczych, uczestnik Powstania Warszawskiego, zamordowany po wojnie w ubeckiej katowni. W Górkach Wielkich mieszkała Zofia Kossak-Szatkowska – pisarka, współzałożycielka Rady Pomocy Żydom „Żegota”, więźniarka Auschwitz, która po wyjściu z obozu działała w podziemiu i niosła pomoc prześladowanym w powstańczej Warszawie.
To tylko niektórzy z wielu. Ich losy splotły się z walczącą Warszawą. Ale to Śląsk Cieszyński ukształtował ich charaktery, poczucie odpowiedzialności i patriotyzm. Zofia Kossak – Szatkowska przybyła tu z kresów, ale właśnie ten region stał się jej nowym domem.
Imiona zapisane w historii
W zasobach Muzeum Śląskiego i w opracowaniach historyków regionalnych pojawia się ponad 40 nazwisk osób związanych ze Śląskiem Cieszyńskim, które uczestniczyły w Powstaniu Warszawskim. Wśród nich byli m.in.:
- Anna Czech
- Bogumił Chwist
- Henryk Charlemagne
- Tomasz Dziama
- Roman Goldman
- Michał Grobelski
- Januariusz Gościmski
- Kazimierz Kostecki
- Teofil Opalach
- Hubert Sukiennicki
- Józef Śruba
- Wacław Zakrzewski
- i wielu innych.
Za każdym z tych nazwisk kryje się jakaś historia, walczyli jako łącznicy, sanitariusze, dowódcy, żołnierze liniowi. Ich udział był realny, często okupiony śmiercią. To byli ludzie z domów, ulic i szkół, które dobrze znamy.
Pamięć, która trwa
Dziś, o godzinie 17.00 w całej Polsce zawyją syreny. To nie będzie test systemu alarmowego, lecz przypomnienie o tych, którzy ponieśli najwyższą ofiarę. Także o tych, którzy pochodzili stąd – z terenów nad Olzą i Wisłą, a których los zaprowadził do Warszawy. W tej jednej chwili mieści się: hołd dla odwagi, rozpacz po stracie, podziw dla determinacji. Mieści się wspólna pamięć o tych, którzy stanęli do walki mimo braku szans – i mimo wszystko wierzyli, że warto.